Co to jest Prop Trading (Proprietary Trading)? | GiełdoMania (2024)

Napędzająca hossę polityka dodruku i niskich stóp procentowych regularnie przyciąga na rynek ogromną liczbę osób, z których spora część zainteresuje się tradingiem krótkoterminowym. Powodem jest obietnica większych zysków, jednak wdrożenie rozsądnej strategii zarządzania budżetem w większości przypadków wyklucza możliwość uczynienia ze spekulacji głównego źródła dochodu.

Początkujący traderzy dysponują zbyt małym kapitałem, by rozgrywać rynek z głową, więc decydują się na handel wysokiego ryzyka. Ten najczęściej kończy się wyzerowaniem depozytu i w końcu – porzuceniem marzeń o spekulacji. Naprzeciw potrzebom tych, którzy nie mają pieniędzy na handel, wychodzi prop trading online. Na czym polega ten model współpracy, jakie są jego wady i zalety oraz czy w ogóle warto zrezygnować z obrotu swoimi pieniędzmi, na rzecz tradingu w „propie”?

Prop trading – co to jest?

Prop trading to skrót od terminu „proprietary trading”, który opisuje model współpracy pomiędzy firmą prop tradingową a traderem. Firma umożliwia dysponowanie swoim kapitałem osobom z zewnątrz, w zamian za udział w generowanych zyskach. Zanim jednak udostępni swoje pieniądze do handlu, trader musi spełnić pewne wymagania.

Oryginalnie, firmy prop tradingowe rekrutowały ludzi w dość standardowy sposób. Kluczem do otrzymania szansy na profesjonalną spekulację było wykształcenie, historia handlu, lub w idealnym wypadku – oba na raz.

Statystyki udowadniają jednak, że zarabiających spekulantów jest jak na lekarstwo. Jeśli danej firmie już uda się zatrudnić takiego „białego kruka”, nie ma gwarancji na to, że poradzi on sobie z presją, a jego strategia zadziała w różnych okolicznościach rynkowych.

Tym samym nie ma pewności co do tego, że nowy trader w ogóle przyniesie firmie zyski.

W pewnym momencie na rynku pojawił się prop trading online, wzorowany na prawdziwych „propach”. Tego typu firmy działają w nieco podobny sposób, jednak umiejętnie wykorzystują fakt, iż na rynku zarabia bardzo niewiele osób.

Proptrading (proprietary trading) i 10% zysku w 30 dni

Robią to z pomocą swego rodzaju egzaminu wstępnego, nazywanego często „wyzwaniem”.

Podczas wyzwania, przed którym musimy uiścić opłatę wstępną, firma podłącza tradera do konta demo. Następnie – wymaga od niego osiągnięcia określonego zysku w określonym czasie, przy jasno ustalonym, maksymalnym obsunięciu kapitału.

*Funded Trading Plus idzie na rękę traderom, eliminując ograniczenia czasowe na zdanie testu. Problemem jest tu jednak tzw. trailing drawdown. Maksymalne obsunięcie kapitału nie pozostaje na stałym poziomie, a przez jakiś czas rozwija się wraz z kontem. Tym samym, jeśli na rachunku o wielkości 100 000$ wygenerujemy 10% zysku, dostępny drawdown liczony jest z kwoty 110 000$. Jeśli w takiej sytuacji wypłacimy osiągnięty profit, z technicznego punktu widzenia, tracimy konto, ponieważ w ten sposób „wykorzystamy” dostępny margines strat.

Aktualnie, branżowym standardem, który dyktuje warunki reszcie, są tu dwie firmy – czeska FTMO i kanadyjska MyForexFunds. W obu przypadkach trader musi przejść dwa etapy, trwające maksymalnie 30 i 60 dni.

Na etapie pierwszym:

• W FTMO, trader w ciągu 30 dni musi osiągnąć 10% zysku przy 10% maksymalnego obsunięcia kapitału i 5% maksymalnego dziennego obsunięcia kapitału
• W MyForexFunds, trader w ciągu 30 dni musi osiągnąć 8% zysku przy 12% maksymalnego obsunięcia kapitału i 5% maksymalnego dziennego obsunięcia kapitału

Po przejściu etapu pierwszego, na etapie drugim w obu firmach, trader musi osiągnąć 5%. Wymagania dotyczące obsunięcia kapitału się nie zmieniają.

Proptrading – według statystyk, testy zdaje tylko 1-2 na 10 traderów

Gdy egzamin zostanie zdany i trader doczeka pierwszej wypłaty, otrzyma nie tylko należną część zysku, ale i zwrot opłaty wstępnej.

Na powyższym modelu wzoruje się dzisiaj, z małymi wyjątkami, niemal cała branża internetowego prop tradingu.

W teorii wszystko wygląda świetnie, ale statystyki regularnie udostępniane przez MyForexFunds są mało optymistyczne. Pierwszy etap testów przechodzi średnio 10-15% osób. Etap drugi – ledwie 20%. Ten ułamek otrzyma później konto do handlu, ale i to nie gwarantuje niczego, ponieważ inne dane z MFF mówią, że do pierwszej wypłaty dotrwa liczba osób, którą można nazwać błędem statystycznym. Z kolei ci, którzy mogli pochwalić się rekordowymi zyskami i wysokimi wypłatami, bardzo krótko po nich, naruszają zasady i tracą swoje konta.

Dlaczego tak się dzieje?

Prop Trading i surowe zasady zarządzania ryzykiem

Pierwszy z powodów to oczywiście trudność samego tradingu, drugi – wymogi samych firm.

Na papierze, mamy osiągnąć 10% rachunku w 30 dni. Maksymalna strata, na którą pozwala nam firma, to także 10%. Nic niemożliwego, prawda?

Cóż, po pierwsze, 30 dni w przypadku MyForexFunds kurczy się do 20-kilku dni, ponieważ musimy wyłączyć weekendy. W FTMO jest podobnie, z tym że możemy zdecydować się na handel kryptowalutami. Dzięki temu, nasz czas na osiągnięcie celu to faktycznie pełne 30 dni.

Po drugie – jeśli potrzebujemy 10% zysku przy 10-procentowym obsunięciu kapitału, realnie… musimy podwoić to, co możemy stracić. W rzeczywistości więc test niemal niczym nie różni się od sytuacji, w której wpłacamy na konto brokera 100 euro i robimy z nich 200 euro w ciągu miesiąca.
„Niemal”, ponieważ różnica jest. O dziwo, na niekorzyść firmy prop tradingowej i wynika z zasady maksymalnego dziennego obsunięcia kapitału, w wysokości 5%.

Prop trading – jak przygotować się do testów?

Na początek musisz wiedzieć, że 10% zysku przy 10% obsunięcia kapitału, w ciągu 30 dni, to fenomenalny wynik. Wystarczy rzucić okiem na przeciętne zyski profesjonalistów, by zrozumieć, że większość z nich, w ciągu roku, nie jest w stanie pobić zwrotów oferowanych przez indeks S&P500, oscylujących w okolicach 10.5%. Jeśli trader jest w stanie wyrównać ten wynik, generuje średnio 0.87% konta miesięcznie. Z kolei firma prop tradingowa wymaga od Ciebie 10%.

W sieci napotkasz mnóstwo traderów, którzy testy zdali, a nawet dobrnęli do pierwszej wypłaty, jednak później, słuch o nich zaginął. Prop trading często promowany jest jako sposób na szybki zarobek, co pozwala firmom zbierać kolejne opłaty wstępne i utrzymać rentowność, jednak statystyki się nie zmieniają. Prawdopodobieństwo, że dysponujesz strategią, która pozwoli Ci zdać egzaminy i utrzymać konto przez jeden rok, jest mniejsze niż 0.1%.

Wiedz więc, na co się piszesz. Nie możesz być przeciętnym, dobrym czy bardzo dobrym traderem. Musisz być traderem wybitnym, który dodatkowo, po drodze miał trochę szczęścia.

Twoim celem powinno być zamknięcie miesiąca z jakimkolwiek zyskiem

Jeśli chcesz zmaksymalizować swoje szanse zdania, powinieneś w ogóle nie nastawiać się na to, że zdasz. Zamiast tego, Twoim celem powinno być przede wszystkim przetrwanie. Utrzymaj się na powierzchni, będąc na plusie na koniec miesiąca, ponieważ w takim przypadku, w firmach takich, jak FTMO i MyForexFunds, otrzymasz darmową powtórkę. Warunki rynkowe nie zawsze pozwolą Ci spełnić oczekiwania firmy. W internecie krążą legendy o traderze, który, nim zdał test w FTMO, powtarzał go za darmo aż 22 razy.

Postaw na zarządzanie ryzykiem

W pierwszych dniach trwania testu, Twoim priorytetem powinno być zbudowanie sobie „poduszki finansowej”, która następnie pozwoli Ci otwierać kolejne transakcje bez ryzyka zejścia poniżej kwoty początkowej i tym samym – bez ryzyka całkowitego oblania testu.

Bierz także pod uwagę częstotliwość zawierania transakcji. Jeśli jesteś agresywnym day traderem, otwierającym po 5-15 pozycji dziennie, ogranicz ryzyko do 0.25-0.35% konta na wejście. Gdy jednak masz zamiar spróbować swing tradingu, możesz pozwolić sobie np. na ryzykowanie 1% na jednym rynku, przy jednoczesnej alokacji pozostałych 9% w innych aktywach (pamiętaj przy tym, że maksymalne, dzienne obsunięcie to tylko 5%).

Prop Trading w Polsce

Zważywszy na to, że prop trading jako taki jest u nas jeszcze mało popularny, nie dziwi brak konkurencyjnych ofert z polskiego podwórka. Wiele firm oferujących taki model współpracy nie tylko wypada blado w porównaniu ze swoimi zagranicznymi koleżankami po fachu, ale dodatkowo, wymaga sporego wkładu własnego lub proponuje traderowi wykorzystanie ich własnych, mechanicznych strategii, co naturalnie budzi podejrzenia.

W polskiej firmie Properly maksymalna dopuszczalna strata rzędu 5000 euro kosztuje… 4000 euro. Dla porównania, w FTMO, konto z dopuszczalnym obsunięciem rzędu 16 000 euro to koszt 1080 euro. Ta przepaść sprawia, że szukanie tego typu rozwiązań w Polsce jest na razie kompletnie nieopłacalne i może dotyczyć tylko tych, którzy nie zdają sobie sprawy z ofert dostępnych za granicą.

Prop trading – czy warto przystąpić do testów?

Zanim w ogóle pomyślisz o przystąpieniu do egzaminu, musisz mieć pewność, że masz w zanadrzu strategię, której skuteczność potwierdziłeś statystycznie na dużej ilości danych. Nie ma tu też miejsca na błędy, jeśli chodzi o zarządzanie ryzykiem. Nawet jeśli będziesz miał szczęście i pomyślnie przejdziesz testy, stosując martyngał lub uśrednianie strat, wszystkie braki w Twoim warsztacie zwrócą się przeciwko Tobie, gdy przyjdzie do handlu realnymi pieniędzmi i najprawdopodobniej stracisz konto.

Internetowy prop trading to szansa dla doświadczonych spekulantów, jednak pamiętaj, że przetrwać w tym biznesie jest wybitnie trudno. Wymagania nie bez powodu są tak wysokie – firmy z tej szufladki utrzymują się przede wszystkim z opłat pochodzących z niezdanych testów.